Woda utleniona znajduje się praktycznie w każdym domu. Z nadtlenkiem wodoru jesteśmy zaznajomieni od wczesnych lat dzieciństwa, kiedy to każde skaleczenie pokrywało się musującą pianą. Ciężko to nazwać przyjemnym, jednak tak się już przyjęło, że na rany wylewamy popularną wodę utlenioną. Piana pomaga usunąć zanieczyszczenia mechaniczne z rany i zabija bakterie, które mogą przyczynić się do infekcji. Jednak proces utleniania także uszkadza okoliczne tkanki. Oznacza to, że nie tylko atakuje zdrowe komórki organizmu, ale spowalnia proces gojenia. Są one oczywiście rzadkością, jednak pęcherzyki tlenu powstające podczas reakcji mogą dostać się do naczyń krwionośnych powodując zatory powietrzne. W 1994 roku w American Journal of Forensic Medicine and Pathology nawet opisano kilka takich przypadków. Podkreślamy jednak, że można policzyć je na palcach u rąk. Rozwiązanie jest proste, eksperci zalecają wodę z odrobiną łagodnego mydła lub płyn fizjologiczny. Co prawda nie wytwarza efektownej piany, jednak działa znacznie lepiej i jest bezpieczniejszy, a w końcu o to chodzi.W prawie każdym domu znajduje się woda utleniona, jednak okazuje się, że lepiej jej nie stosować
Nadtlenek wodoru szybko ulega rozpadowi uwalniając tlen, a rezultatem jest efektowna „musująca” piana.
Zdarzyły się także drastyczne przypadki, kiedy zastosowanie wody utlenionej miało poważne konsekwencje.
Czym w takim razie zastąpić wodę utlenioną w przypadku drobnych ran, które wymagają oczyszczenia?