Noc jasna... Czekam... Nagle, przez uśpioną ciszę,
Delikatne skrzypienie okiennicy słyszę...
Otwieram okno... Wchodzi... Podaje mi róże...
Całuje moje ręce... Wciąż wyżej... Ku górze...
*
Patrzę... A w jego oczach szaleją płomienie
I wyczuwam w nim męskiej miłości pragnienie...
Przymykam oczy... Lekko muska je ustami...
Słyszę, jak krew w mym ciele pulsuje falami...
*
Lecz on dalej całuje i szyję, i uszy...
Teraz już blisko serca, siedliska mej duszy...
Nagle, klęka przede mną i... ciągle całuje,
I pieści mnie rękoma... Cała drżę i czuję,
Że on gdzieś mnie unosi pośród nocy mroku
I czule przytula... A ja jestem w amoku...
Teraz w nieskończoności uścisku spleceni
Pędzimy wciąż szybciej i szybciej jak szaleni...
*
W rytmie dzikiej harmonii tańca nad tańcami
Lecimy ponad ziemią i ponad chmurami...
Krzyk mój słyszę... Pojmuję i wiem, co się stało:
Właśnie w morzu rozkoszy płynie moje ciało...
Więc to była ekstaza, uświadamiam sobie...
A on znowu całuje moje ręce obie...
*
*
.
➦ Jan Buczkowski
Dojrzałe życie poświeciłem przenikającym się mikroświatom techniki i zarządzania, lecz zawsze kochałem wszystko co piękne, co przemawia do wyobrazni i porywa duszę. W pisaniu wierszy znalazlem szanse siegnięcia do bagażu doświadczeń, w celu podzielenia się z Państwem moimi radościami, smutkami i nadziejami.
O sobie:
"W dzieciństwie śpiewak, w młodości rozwojowy atleta,
W średnim wieku inżynier - menadżer, na starosc poeta".